środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 4 Some wounds and surprise...

Some wounds and surprise

Dziś kolejny dzień. Kolejny chu**wy dzień. Muszę dziś stawić czoła jego niebieskim oczom. Właśnie wchodzę do domu tej "uroczej" piątki i od razu kieruję się do kuchni. Tam mama wydaje mi polecenie zrobienia naleśników, a sama zajmuje się pieczeniem obiecanego chłopakom ciasta. Gdy naleśniki były gotowe posmarowałam je serem i zwinęłam w trójkąt, a następnie polałam je sosem czekoladowym. Gotowe danie postawiłam na stole i usiadłam na jednym z krzeseł. Po chwili usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają, wstałam z krzesła i oparłam się o blat. Znów czwórka chłopaków weszła do kuchni, jednak tylko dwóch z nich było z normalnym stanie. Gdy moja mama zobaczyła jak ta "cudowna" dwójka wygląda od razu zaczęła swoją ingerencję:

-Liam co się im stało?

-Sam bym to chciał wiedzieć. Byli w klubie i najwidoczniej musieli się z kimś pobić.

-Jejku, Chris podaj apteczkę.- skierowała prośbę do mnie moja rodzicielka. Sięgnęłam po apteczkę i ją otworzyłam. Jednak w niej było pusto.

-Yhym, chyba będzie trzeba jechać do apteki.- stwierdziłam, a wszyscy tu zgromadzeni spojrzeli w moim kierunku.

-Jak to?- spytał jak mi się wydaje Liam.

-Tak to. Apteczka jest pusta.

-Żartujesz?- kontynuował Liam.

-A wyglądam jakbym żartowała?- spytałam oschle.

-Chris bądź miła.-upomniała mnie moja mama, a ja tylko przewróciłam oczami i głośno westchnęłam, słysząc jej następne słowa.- Niall weź swój samochód i jedź z Chris do apteki.

-Emm, tylko, że nie mam paliwa.- odparł blondyn.

-Och, to pojedziemy moim.-powiedziałam zrezygnowana i ruszyłam ku drzwi. Gdy już miałam wychodzić odwróciłam się za siebie i spostrzegłam, że ten blondynek nie idzie.

-Rusz ten swój tyłek! Nie mam czasu na takie rzeczy!- krzyknęłam i trzaskając drzwiami wyszłam z domu. Od razu pokierowałam się do samochodu. Czekałam chwilę na blondyna, a gdy się zjawił powiedziałam sarkastycznie "Jeszcze nigdy nie wiedziałam tak szybkiej osoby!", na co on prychnął. Odpaliłam samochód i z piskiem opon odjechałam z podjazdu. Nie zważając na przeraźliwą minę i pełen strachu wzrok Niall'a jechałam bardzo szybko, ledwo co wyhamowując na światłach. W korkach nie stałam, skutecznie je omijałam i przez to w ciągu niecałych 10 minutach byliśmy już w centrum miasta. Zaparkowałam i wysiedliśmy z samochodu, po czym weszliśmy do apteki. Podeszłam do lady i poprosiłam o wszystkie potrzebne rzeczy, a gdy chciałam ze nie zapłacić, to Niall się wciął, wyciągając pieniądze i płacąc. Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami. Po chwili wyszliśmy z apteki i chcieliśmy jechać do domu, ale banda wrzeszczących nastolatek napadła na mojego towarzysza. Nie miałam zamiaru stać w tym krzyku, dlatego odeszłam od tego tłumu. Oparłam się o swój samochód i zapaliłam papierosa. Zdążyłam wypalić już dwie fajki, a jego jeszcze nie było. Zapaliłam kolejnego szluga. Po chwili przyszedł Niall, stanął przede mną.

-Już jestem.- powiedział.

-Dopiero.-poprawiłam go. Zaczął się mi przyglądać, po chwili zatrzymał wzrok na papierosie.

-Palisz?- spytał.

-Jak widać.- odparłam.

-Nie za młoda jesteś?- kontynuował.

-Za młoda też na prawo jazdy jestem, a jakoś jeżdżę.- odparłam, po czym zgasiłam blanta i wsiadłam do samochodu, jednak ten blondynek dalej stał. Wysiadłam i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

-Nie masz prawa jazdy! Nigdzie z tobą nie jadę.- zaprotestował.

-To nie, twój wybór.- odparłam i wsiadłam do auta. Odpaliłam go i zaczęłam jechać. Gdy Niall zobaczył co robię od razu zaczął za mną biec, krzycząc abym na niego zaczekała. Po chwili jazdy zatrzymałam się, a on zdyszany otworzył drzwi samochodu.

-Zmieniłeś zdanie?- zapytałam z uśmiechem.

-Dziewczyno! Jesteś porąbana, wysiadaj, ja prowadzę!- zażądał.

-Nie ma mowy, nie dam ci swojego samochodu!-krzyknęłam.

-Dasz, bo inaczej nie wsiądę.

-I co myślisz, że tym mnie przestraszysz? Nie robisz mi łaski. Na razie.!- odpowiedziałam, zamknęłam drzwi i odjechałam. Biegł za samochodem jeszcze przez kawałek parkingu, jednak gdy wjechałam na zatłoczone ulice miasta szybko go zgubiłam. Po kilkunastu minutach byłam już w domu tego zespołu. Weszłam do środka i powędrowałam do kuchni. Tam zastałem jak dobrze pamiętam Liam'a i tych dwóch pobitych chłopaków oraz moją mamę. Podałam im zakupione rzeczy, a sama oparłam się o blat. Po chwili w moją stronę zwrócił się Liam.

-A gdzie jest Niall?- zapytał.

-Nie wiem.- odparłam.

-Jak to nie wiesz, przecież pojechaliście razem?- kontynuował lekko poirytowany.

-No zwyczajnie nie wiem. Nie chciał ze mną jechać jak ja prowadziłam to się nie prosiłam i po prostu przyjechałam sama.- wyjaśniłam.

-Chyba żartujesz?! Dlaczego go zostawiłaś samego?!- dopytywał dalej, a cała reszta nam się przyglądała.

-To duży chłopak, poradzi sobie.- powiedziałam obojętnie.

-Ale jest sławny! Nie wiesz co to znaczy, paparazzi, ploty i myślę, że wcale nie obyło się tam bez żadnej "akcji".

-I ch*j mnie to obchodzi! Mógł się nie odzywać i pojechać ze mną, ale jak nie chciał to stwierdziłam, że nie będę go zmuszać. Proste!- wyraziłam swoje zdanie troszkę głośniej niż powinnam.

-Chris, znów zaczynasz? Proszę Cię, zachowuj się.- upomniała mnie moja mama.

-Zachowuję się. Jestem sobą. Nikt tego nie zmieni.- odparłam.

-Nikt Ci nie każe, ale mogłabyś być trochę milsza. A teraz opatrz chłopaków, bo ja muszę porozmawiać z Liam'em- dodała i wyszła wraz z tym chłopakiem z kuchni. Sięgnęłam po rzeczy potrzebne do odkażenia ran i zaczęłam opatrywać chłopaka z loczkami. Widziałam przerażenie w jego oczach. Serio? Aż tak jestem straszna?

-Emm, jesteś pewna co robisz?- spytał w końcu.

-Jak niczego innego. W tej sprawie na prawdę możesz mi zaufać. Gorsze rany opatrywałam.- odparłam, uśmiechając się ciepło. Chłopak odwzajemnił uśmiech.

-W takim razie już się nie boję, że zrobisz mi krzywdę.- dodał, a ja się zaśmiałam.

-Nie ma nawet takiej szansy. Hmm, jak masz na imię?- spytałam.


-Harry.

-Ładnie.- stwierdziłam- A ty?- zwróciłam się do drugiego chłopaka. On zaskoczony spojrzał na mnie, ale po chwili się uśmiechnął.

-Jestem Louis.- przedstawił się.

-Ja mam na imię Christiana, ale to już pewnie wiecie.- powiedziałam. Chłopcy wymienili ze sobą dziwne spojrzenia i nic już więcej nie powiedzieli. Po kilku minutach skończyłam opatrywać Harry'ego, po czym zaczęłam opatrywać Louis'a. Zdążyłam przykleić mu właśnie ostatni plaster, kiedy ktoś wszedł do kuchni. Odwróciłam się i ujrzałam tam.... Zayn'a. Zayn'a? Co on tu robi? W dodatku cały podrapany i z ranami na twarzy i rękach. Przyglądałam się mu uważnie, a on mnie.

-Christiana?- spytał.

-Zayn?

-Co ty tu robisz?- kontynuował.

-Rozmawiam z Tobą.- odparłam, a on przewrócił oczami.- Co ci się stało?- spytałam.


C.D.N


Witajcie! Mamy kolejny rozdział. Rozkręcamy tę historię.

Jak się wam podoba?

Co myślicie o fabule?

Ps. Im więcej komentarzy tym nowy rozdział pojawi się szybciej, bo rozdział następny mam już napisany. :)

Komentujcie!

4 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze boski *-* Dodawaj szybko kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAAAAA! <3 kocham go.. błagam dodaj jeszcze w tym tygodniu, bo niedługo nie będę miała szans nawet wejść na komputer :C będę miała w naprawie. Zrób to dla mnie *=* co do rozdziału hahah i dobrze tak Horanowi ! *-* haahh jaki on głupi jezu.. zaczynam żyć tym blogiem. życzę weny! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra ^_^ zapraszam serdecznie na mojego bloga, piszę porąbane fantasy ( http://hestiaanddavid.blogspot.com/ ) i przydałaby mi się ocena :3

    OdpowiedzUsuń