This is the beginning of something extraordinary.
Po kilku minutach skończyłam opatrywać Harry'ego, po czym zaczęłam opatrywać Louis'a. Zdążyłam przykleić mu właśnie ostatni plaster, kiedy ktoś wszedł do kuchni. Odwróciłam się i ujrzałam tam.... Zayn'a. Zayn'a? Co on tu robi? W dodatku cały podrapany i z ranami na twarzy i rękach. Przyglądałam się mu uważnie, a on mnie.
-Christiana?- spytał.
-Zayn?
-Co ty tu robisz?- kontynuował.
-Rozmawiam z Tobą.- odparłam, a on przewrócił oczami.- Co ci się stało?- spytałam.
-Ćwiczyłem do wiesz czego.- odparł zawstydzony.
-Hahahahahahahah- zaczęłam się śmiać, nie mogąc opanować śmiechu.
-Wy się znacie?- wtrącił się Harry. Spojrzeliśmy na siebie z Zayn'em i uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Tak wyszło.- powiedziałam.
-Kiedy i gdzie się poznaliście?- dopytywał Harry. Miałam odpowiedzieć, ale wtedy do kuchni wpadł zdyszany i cały czerwony Niall. Wszyscy spojrzeliśmy na niego.
-A tobie co?- spytał Zayn.
-Ona!-powiedział głośno, wskazując na mnie palcem.- Ona! To przez nią!
-Nie moja wina, że nie chciałeś ze mną jechać.- odparłam.
-Przez Ciebie gonili mnie paparazzi aż do samego domu.- opowiadał dalej.
-Dobra, skończ już.-powiedziałam i znów zaczęłam się śmiać.
-I jeszcze się śmiejesz. Co w tym jest takiego zabawnego?- pytał blondynek.
-Ty. Ty jesteś śmieszny!- powiedziałam.
-Czemu?- zapytał Niall.
-Bo słodko wyglądasz jak się rumienisz.-odparłam, a na jego twarzy pojawiły się rumieńce. Jejku, ale on jest słodki. Hope, co ty bredzisz?! Spojrzałam na Zayn'a i zwróciłam się teraz do niego.
-Chodź Zayn, trzeba to opatrzyć.- Mulat popatrzył na mnie i kiwnął głową, po czym usiadł na krześle, a ja zaczęłam odkażać rany. Zayn obserwował bacznie każdy mój ruch z zadziornym uśmiechem na twarzy. Kilka razy złapaliśmy ze sobą kontakt wzrokowy, ale nie mogliśmy oderwać od siebie oczu. Za każdym razem wpatrywaliśmy się w siebie przez kilka sekund, a potem posyłaliśmy sobie uśmiechy. Zayn ma cudowne oczy, mogłabym wpatrywać się w nie godzinami i do tego jego cudowny uśmiech...
-Skończone.- powiedziałam po kilku minutach, po czym wstałam i kierując się do drzwi powiedziałam "Muszę lecieć!", a potem wyszłam z domu i wsiadłam do swojego auta. Wyciągnęłam z kieszeni karteczkę z numerem, a następnie wklepałam ciąg cyferek w telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po chwili usłyszałam jego głos, jego cudowny głos.
-Widzimy się za 15 minut przy drodze obok fabryki, prowadzącej na przedmieścia. Czekam.- powiedziałam i rozłączyłam się. Następnie ruszyłam na wskazane miejsce. Gdy już tam byłam, stanęłam samochodem na jednym z pasów i czekałam na chłopaka, który pojawił się kilka minut po mnie. Odwróciłam głowę w jego stronę i się uśmiechnęłam.
-Brawo Panie Malik. Jesteś 2 minuty przed czasem.- pochwaliłam go na co się uśmiechnął.- Ścigamy się na trasie kilometra do pierwszych świateł.- dodałam, po czym krzyknęłam "Start!", po czym ruszyłam. Zayn został w tyle, jednak niedługo potem mnie wyprzedził. Dałam mu chwilę satysfakcji, lecz po chwili go wyprzedziłam i wygrałam wyścig. Zwolniłam samochód, a Malik pojawił się obok mnie.
-Jedź za mną.- powiedziałam i ruszyłam. Wyjechaliśmy z miasta, byliśmy już kilkanaście kilometrów za Londynem. Dokładnie znałam ten teren. Zawsze przyjeżdżałam tu z rodzicami na piknik. To były cudowne chwile, jednak wszystko musi się kiedyś skończyć. Przejechałam jeszcze kawałek i zatrzymałam samochód na polanie. Następnie wysiadłam i zobaczyłam jak Zayn parkuje samochód obok mojego. Spoglądam na niego i ruchem głowy nakazuję mu, aby szedł za mną. Bez słowa szedł obok mnie, czasem na mnie ukrytkiem zerkając. Gdy dotarliśmy nad skarpę był akurat zachód słońca.
-Pięknie tu.- powiedział i spojrzał na mnie. Usiadłam na trawie, a on po chwili dołączył do mnie.
-Wiesz co jest ważne?- zapytałam.
-Co?
-Ważne jest tylko czego naprawdę chcesz i podążanie za tym.
-Ty wiesz czego chcesz?- zapytał.
-Wiem i do tego dążę.
-A co to jest?
-Zawsze chciałam być taka jak mój tata.- odparłam.
-A jaki on jest?
-Dla mnie to wzór. Nieufny i zimny wobec nieznajomych, ale dla przyjaciół nie zawahałby się oddać życia, gdyby zaistniała taka konieczność. Zawsze mówił prawdę i tego samego oczekiwał od innych. Każdemu ufał tylko raz i wierzył w to co mówią. Był bardzo odważny i uwielbiał adrenalinę i niebezpieczeństwo. Kochał samochody i wyścigi. Jednak najważniejsza była dla niego rodzina. Rodzina i przyjaciele ponad wszystko. Ponad życie.
-Nie znam Cię za dobrze, ale już na początku widzę podobieństwo między Tobą, a Twoim tatą.-
powiedział. Spojrzałam na niego i ciepło się do niego uśmiechnęłam w ramach podziękowania.
-Na podstawie tego kogo masz koło siebie wiesz kim naprawdę jesteś.-dodałam, po czym przeszłam do innego tematu.- Dziś jest pierwsza lekcja.- stwierdziłam.-Słuchaj tego co mówię, bo to też przyda Ci się zarówno w życiu jak i w jeździe.
-Jesteś bardzo mądra.- powiedział patrząc mi w oczy.- I piękna.- dodał, a ja odwróciłam wzrok. Nie chciałam, żeby zobaczył w moich oczach czegoś czego nie powinien.
-Powiem Ci coś z własnego życia. Pierwsza rzecz: Nie ważne czy wygrałeś o centymetr czy o kilometr liczy się tylko wygrana. Pamiętaj. Po drugie: Żyję od wyścigu do wyścigu, nic więcej się nie liczy. Przez te 10 sekund po starcie, jestem wolna. Po trzecie: Miej oczy szeroko otwarte.
-Jasne. Postaram się zapamiętać. Co teraz robimy?-spytał.
-Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę cię lepiej poznać.-powiedziałam.
-Z miłą chęcią dowiem się czegoś więcej o Tobie.-dodał.
-To na początek opowiedz mi jak to się stało, że jesteś w zespole, a potem przejdź do tego, dlaczego zacząłeś się ścigać i dlaczego ci tak na tym zależy.- poprosiłam, a on zaczął mi opowiadać swoją historię. Szczerze mówiąc to ma naprawdę ciekawe życie. Zazdroszczę mu tego spokoju.
-Zayn?- zaczęłam.- Wybacz, ale nie chcę żebyś pakował się w wyścigi, to do niczego nie prowadzi. Lepiej daj sobie spokój, bo masz naprawdę dobre życie i przyjaciół wokół siebie. Nie możesz ryzykować.
-Ale kiedy ja chcę. Ja to uwielbiam.- odparł.
-Zayn! Nie rozumiesz? To może Ci życie zmarnować! Wycofaj się póki jeszcze możesz. Bo potem będzie za późno.
-Kiedy ja nie chcę. To jest jeszcze dodatkowa szansa na to by...
-Na co?-spytałam się go.
-Na to by cię lepiej poznać.-powiedział.- Gdy cię zobaczyłem w warsztacie od razu coś mnie tknęło. Nie wiem co to jest, ale jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej dziewczyny. Ciągnie mnie do Ciebie, masz w sobie coś takiego co mnie imponuje i zarazem niepokoi. Zaczarowałaś mnie.- zatkało mnie. Nie spodziewałam się takiego wyzwania, a tym bardziej tego co stało się później. Może nie było to coś niezwykłego. Jednak z pewnością był to kolejny etap naszej znajomości.
-Zayn...- zaczęłam, jednak nie wiedziałam co powiedzieć. Przybliżył swoją twarz do mojej, a potem złożył delikatny pocałunek na moim policzku. Zaraz potem się odsunął i spojrzeliśmy sobie w oczy. Nawet nie zauważyłam, że już się ściemniło. Spojrzałam na niebo, było na nim pełno gwiazd.
-Christiana, wiem, że cię zaskoczyłem, ale proszę Cię. Niech to nie zepsuje naszej znajomości.
-Zayn, bez obaw. To jedynie może polepszyć nasze relacje.- powiedziałam i przytuliłam go.
-Teraz będzie już tylko lepiej.- stwierdził, a na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy,a potem wróciliśmy do Londynu. Gdy tylko dotarłam do domu od razu poszłam spać. Zamykając powieki widziałam te czekoladowe oczy Zayn'a i błękitne tęczówki Nialla. Co się ze mną dzieje?