czwartek, 30 października 2014

It has become...

It has become...

Odwróciłam się i miałam zamiar wyjść z pomieszczenia, lecz napotkałam coś na swojej drodze, a raczej kogoś. Osobę, o czekoladowych tęczówkach, której usta zbliżały się w kierunku moich, wygięte w czarujący uśmiech.... Byłam zaskoczona, ale trwająca tu sytuacja spodobała mi się... Nie, chociaż nie. Spodobała to złe określenie. Zaciekawiła? Tak, to z pewnością lepiej pasuje. Zatem, ta sytuacja mnie zaciekawiła, chociaż bardziej ciekawa byłam jej skutków... Jego malinowe usta były coraz bliżej. Ułamki sekund dzieliły nas od namiętnego pocałuknu... Tysiące myśli w głowie.
 Zrobić to czy nie? Tak czy nie? Tak? Nie? 

Tak? 

NIE! Stanowczo nie. 

Po szybkim przemyśleniu tej sytuacji postanowiłam jednak zamiast swoich ust podstawić Zayn'owi jabłko, które wzięłam z kuchni, aby zjeść. Ale nie! Malikowi zachciało się całować. Tak więc po tych kilku sekundach Zayn się bardzo rozczarował, kiedy jego malinowe usta napotkały czerwone jabłuszko. Gdy tylko otworzył oczy nasz wrok się napotkał. Jego oczy wyrażały rozczarowanie, a moje lekkie rozbawienie. Podeszłam do Malika i cmokając go w policzek powiedziałam: "Nie ze mną takie numery" a czarnowłosy w geście dezaprobaty pokręcił tylko głową z tajemniczym uśmiechem.




 Miałam wychodzić z kuchni, jednak w ostatniej chwili naszła mnie ochota na lekcje z Malikiem. Klepnęłam go w ramie i kazałam wsiadać do samochodu. Polecenie wykonał bez słowa. Dzisiejszego dnia jechaliśmy jednym samochodem. Za kierownicą siadłam ja, a Zayn jako pasażer. 

-A teraz dobrze się przyglądaj, Malik.- powiedziałam ukratkiem spoglądając na niego. On w odpowiedzi przytaknął tylko głową. To właśnie w nim lubię- nie mówi niepotrzebnie. Wyraża tylko to co jest istotne. 

-Musisz stać się jednością z samochodem, poczuć się jak on. Może wydawać Ci się to śmieszne, ale z pewnością jest to pomocne.- dodałam, po czym ruszyłam. Mijajaliśmy Londyn w ciszy. Wsłuchiwaliśmy się tylko w dźwięk silnika. Wyjechaliśmy na obrzeża i tam dodająć prędkości pojechałam w miejsce, w którym byliśmy na pierwszej lekcji. Po dotarciu na miejsce wysiedliśmy z auta i poszliśmy na polanę. Usiedliśmy na trawie i patrząc się przed siebie, milczeliśmy. Po dłuższej chwili odwróciłam głowę w stronę Malika. Jego twarz znajdowała się tuż przy mojej, jednak teraz nie miałam już przy sobie jabłka. Stało się...
Stało...

Byliśmy tylko my dwoje. 
JA
ON

ON 
Ja

JA i ON. ON i JA.
Jako jedna całość. 
Nasze usta stały się jednością...




C.D. N.

Ufff! Rozdział mam za sobą. Wiem, wiem. Obiecałam, że pojawi się on o wiele wcześniej, ale nie dotrzymałam słowa i bardzo z tego powodu przepraszam. Jednak ten czas... Jest go stanowczo za mało! 

Ale rozdział jest, krótki, ale jest, Następny być może pojawi się w okolicy Bożego Narodzenia, 

Jak się wam podoba? 

Pozdrawiam i do zobaczenia, 
Dija ;)