sobota, 8 marca 2014

Rozdział 7 Strange feeling

Strange feeling



-Szykuj się!- powiedziałam do Zayn'a. Dziś kolejna lekcja.

-Serio?- spytał.


-Tak, jak najszybciej bądź u mnie w warsztacie.- powiedziałam i się rozłączyłam. Po 20 minutach słyszałam już dźwięk silnika jego samochodu. Po chwili wszedł do warsztatu. Stanęliśmy twarzą w twarz i uśmiechnęliśmy się do siebie. 


-Proszę, twoje auto gotowe.- oznajmiłam.


-Serio?


-Tak, wszystko wymienione.


-Oo, dziękuję Ci bardzo. Jesteś najlepsza. Ile płacę?- spytał.


-Na koszt firmy.- odparłam.


-Nie, nie. Nie ma takiej mowy. Muszę Ci zapłacić.- sprzeczał się.


-Jak mówię, że na koszt firmy, to na koszt firmy. A teraz w drogę.- powiedziałam i rzuciłam mu kluczyki.- Jedź za mną.- Wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy. Jechałam pierwsza, a on za mną. Gdy byliśmy na trasie prowadzącej na autostradę, zatrzymałam się. On podjechał obok mnie, kiwnęłam głową i powiedziałam "Ścigamy się. Kto pierwszy przejedzie 10 km. 3,2,1 Start!" Ruszyliśmy, walka była zacięta. Na drodze był duży ruch, mijaliśmy auta w pośpiechu. Gdy jechaliśmy "łeb w łeb" wymienialiśmy ze sobą tylko sekundowe spojrzenia, po czym jechaliśmy dalej. W ostateczności wygrałam. Zjechaliśmy na boczną drogą. Wysiedliśmy z auta.


-Ku**a! Znowu! Jak ty to robisz?!- pytał lekko zdenerwowany Zayn.


-Ja mam to we krwi. To nie jest wyuczone.- odparłam spokojnie.


-To jest wręcz niemożliwe.


-Nie ma rzeczy niemożliwych. - oznajmiłam.


-Ty i te Twoje mądrości.- zaśmiał się, a ja się uśmiechnęłam.


-Życie...-powiedziałam, a wiatr rozwiał mi włosy.


-Jesteś piękna.-powiedział, a ja spojrzałam się na niego poważnym wzrokiem, natomiast on speszony odwrócił wzrok. Uśmiechnęłam się pod nosem. 


-Gdzie byś chciał teraz być?


-To znaczy?- spytał.


-Bo ja na przykład, chciałabym teraz być w Hiszpanii, a dokładniej w Barcelonie w dzielnicy, w której się urodziłam. Mówię Ci, tam są dopiero wyścigi. Tam to dopiero coś, nie to co tu. To w Barcelonie po raz pierwszy brałam udział w wyścigu, to w Barcelonie uczyłam się sztuki jazdy, to w Barcelonie dorastałam. Z Barceloną związane jest całe moje życie, moja historia. Ale teraz jestem tu, w Londynie. I jak na razie tak pozostanie.- opowiedziałam, wciąż czując na sobie wzrok Zayn'a.


-Ja, ja nie wiem gdzie bym chciał teraz być, nigdy o tym nie myślałem w taki sposób. Moje życie jest zabiegane, nie mam czasu na nic. Dosłownie na nic. 


-Trzeba to zmienić.


-Już to zmieniam.


-Jak?-dopytywałam.


-Ty zmieniasz moje życie, na lepsze.- dodał.


-Wracamy.- odparłam i wsiadłam do auta. Droga powrotna minęła szybko, znów się ścigaliśmy. Ukradkowe spojrzenia, szybka jazda. Wszystko co kocham. Gdy dojechaliśmy do warsztatu, wysiedliśmy z samochodów i weszliśmy do środka. 


-Rozgość się w moim królestwie.-poleciałam, na co on się zaśmiał.-Zjesz coś, napijesz się?


-Nie, dziękuję.


-To nie, ja się napiję herbaty.


-Fajnie tu masz.-powiedział.


-To warsztat po moim tacie. On zawsze kursował między Hiszpanią, a Anglią.


-Teraz ty urzędujesz w warsztacie.


-Tak, on teraz należy do mnie.- odparłam.


-Od kiedy interesujesz się samochodami?- spytał Zayn.

-Hmm, w sumie to od małego, ale ta bardzie jak miała gdzieś 13-14 lat.- odparłam.

-I teraz jeszcze do tego wyścigi.-dodał.

-Tak, to część mojego życia. 

-Mojego też.- powiedział.

-Nie powinno tak być.- stwierdziłam.

-Jak nie powinno być? 

-Nie powinieneś się mieszać w to towarzystwo.

-Ale dlaczego? Nie rozumiem o co ci chodzi.

-To jest niebezpieczne. Nie każdy się tu odnajdzie, nie każdy potrafi odmawiać.- powiedziałam.

-Możesz mi to wytłumaczyć? 

-Nie, przykro mi, ale nie możesz za dużo wiedzieć.- odparłam, zmieniając temat rozmowy.

 Posiedzieliśmy i pogadaliśmy jeszcze chwilę, może 30 minut, po czym Zayn musiał się zbierać. Natomiast ja postanowiłam zostać na noc w warsztacie i spróbować wrócić do naprawy Dodge Charger'a. Trudne, trudne psychicznie. Czeka mnie ciążka noc. Zamknęłam warsztat i wzięłam się do pracy. Koło północy dostałam SMS. Numer był nie zapisany.

"Możemy się jutro spotkać? To ważne :)./ Niall"- przeczytawszy treść tej wiadomości bardzo się zaskoczyłam. Skąd on miał w ogóle mój numer? 

"Jasne. Nie ma problemu."- odpisałam, a po chwili dostałam odpowiedź.

"Zadzwonię do Ciebie jutro. Okey? :D"

"Dobrze, czekam."- wystukałam na klawiaturze i wysłałam, po czym wróciłam do pracy.


C.D.N

Przepraszam Was, że tak długo to trwało i w dodatku rozdział jest krótki i beznadziejny, ale straciłam wenę i chęć do pisania tego opowiadania.  Bardzo mało osób odwiedza i czyta tego bloga, co dopiero komentuje. Nie wiem czy mam go pisać dalej czy nie.... 

Przepraszam.